Jeśli tak to argentyński, mocno osadzony w realiach, choć spodziewałem się równin, pampy, gauchos, stad krów... A tu dżungla tropikalna, farmerzy gospodarujący na spłachetkach ziemi wydartej naturze, oraz najemnicy bogatych obszarników siłą odbierający ziemię biedakom. Walka o swoje, podchody, pojedynki rodem z Dzikiego Zachodu, klasyczny podział na czarne charaktery i tych dobrych - te elementy upodabniają ten film do westernu. Ale poprzez scenerię i niektóre sceny miałem wrażenie że oglądam fragment ..."Apocalypto"! Takie luźne skojarzenie... Polecam jako ciekawostkę.
Argentyna to nie tylko pampy i góry... pólnoc kraju a szczególnie północny- wschód to własnie las tropikalny...
Oczywiście że tak, ale stereotypowe miejsce kojarzone z westernem to przeważnie preria, kowboje są przecież "pastuchami" bydła lub koni, więc tok myślenia preria-pampa byłby na miejscu... Stąd zaskoczenie scenerią lasu tropikalnego.
rozumiem... jak zacząłem oglądać myślałem ze plenery do zdjęć znajdują się w Brazylii - dopiero jak sprawdziłem lokalizację to lekko mnie to zaskoczyło...